Zavarovanje voznika za telesne poškodbe (AO-plus) Ker obvezno avtomobilsko zavarovanje AO ne krije poškodb voznika, vam priporočamo, da poskrbite tudi za lastno varnost. Z nezgodnim zavarovanjem AO Plus ste kot voznik upravičeni do odškodnine za lastne telesne poškodbe, kadar ste v prometni nesreči udeleženi kot povzročitelj.
O dotáciu na kúpu vozidla mohli žiadať aj obce. Za rok 2018 vzrástol trh elektrických automobilov o 38 %. A to musíme dodať, že aj napriek celosvetovému trendu poklesu predaja áut. Výrazný nárast predaja, a to až o 49 % viac než rok predtým, zaznamenali úplne elektrické autá. Predaj plug-in hybridov vzrástol o 32 %.
Najdetaljnije tehničke podaci svih marki automobila. Na sajtu VozilAlizoV predstavljene su informacije i najpopularnijim proizvođačima automobila.
0.21 733623 British Pounds. 1 GBP = 4.60117 AED. We use the mid-market rate for our Converter. This is for informational purposes only. You won’t receive this rate when sending money. Login to view send rates.
Manual. TOP GEAR MOTORS Delmas West, Delmas km from you? 15 R 479 900 R 9 825 p/m Fair Price Condition: 2018 Toyota Hilux 2.8GD-6 double cab Raider auto. Used Car.
lirik semoga bahagia menempuh hidup yang baru. Jeremy Clarkson to znany ze swojego ekspresjonizmu dziennikarz znanego motoryzacyjnego programu Top Gear. Tym razem zamiast demolować kolejne samochody przy pomocy młotka, materiałów wybuchowych lub pociągu przygotował dla internetowego wydania brytyjskiego dziennika „The Times” listę najgorszych samochodów świata. Jeremy Klakson: najbardziej parszywe auta 12. Listę otwiera Ferrari 599 GTB Floriano. Cóż z tego że ma wycieraczki z czujnikiem, skoro w ogóle nie działają. To samo tyczy się lamp – światło ma siłę knotów lamp naftowych. A radio mówi po niemiecku… 11. BMW 645Ci – mimo, że kosztuje 75 tys. funtów należy je krytykować, tylko za to że istnieje. 10. VW Jetta – wnętrze o ekspresji kartonowego pudła. Wsiąść do niego to jakby znaleźć się w celi więziennej z lat 30- tych. 9. Aston Martin Vanquish S – kosmiczna cena, wygląda jakby był posklejany ze starych fordów. Skrzynia biegów o precyzji wiosła. 8. Cadillac SRX4 – jeśli byłby zwierzęciem, to na pewno krewetką lub czymś równie ohydnym. 7. Mitsubishi Warrior – połączenie leśniczówki z torami i podkładami kolejowymi, w żadnym wypadku nie zasługuje na miano luksusowego samochodu. 6. Peugeot 407 Coupé V6 HDi SE – nudny, dla dziadków którzy maja kryzys wieku średniego. 5. Perodua Kelisa GXi – mówią że osiąga prędkość 88 mil na godzinę, ale nikt nie żyje na tyle długo żeby to sprawdzić. Kojarzy się z chorobą tropikalną. 4. Land Rover Defender 90 Td5 Station Wagon – niewygodny, wolny, niepraktyczny. 3. Kia Rio – wygląda jak nieudany eksperyment. 2. BMW serii 1 – samochód dla bezdzietnych pomimo, że wygląda jak rodzinny hatchback. Do bagażnika nie mieści się nic poza parą butów. 1. Maserati Quattroporte – najbardziej tragiczna rzecz na świecie. Znajduje się na niechlubnym miejscu zaraz po AIDS i irańskim programie nuklearnym. Redaktorzy Top Gear do określenia przygotowanego zestawienia używają również zwrotu „WTF Car? Award”. Chevrolet Aveo Komentarz redakcji Top Gear: Znaczek na masce to najlepsze podsumowanie całości. Bezsilnie wciśnięty między dwie części atrapy chłodnicy, wygląda niczym refleksja skruszonych projektantów. „Co to jest Dave? Zapomnieliśmy o znaczku? Więc przyklej go. O, tutaj…” Ssangyong Rodius Komentarz redakcji Top Gear: Zaprezentowany pięć lat temu Rodius był okropnym i wyjątkowo źle prowadzącym się samochodem. W zeszłym roku Ssangyong zaprezentował nowy model. Nic się nie zmieniło. Samochody nie muszą wyglądać jak efekty genetycznych eksperymentów za którymi stoi ślepy, sadystyczny naukowiec bez palców, ale Rodius podołał temu wyzwaniu. Jeep Compass Komentarz redakcji Top Gear: Nie sympatyzujemy z kapitanami tonącego statku o nazwie Jeep. Za ich sprawą jedna z najznamienitszych marek stała się kompromitującą pomyłką, która zmusza do wbijania wzroku w ziemię. Compass to doskonały przykład dezintegracji, bezużytecznego, udawanego napędu na cztery koła, okropnej stylizacji oraz taniego wnętrza. Maybach Landaulet Komentarz redakcji Top Gear: Wydaje się, że wulgarność motoryzacyjnego świata została zużyta przez firmę Maybach. To jeszcze bardziej limitowana edycja tandetnej limuzyny. Zadaszenie nad tylną kanapą można otwierać. Prawdopodobnie, żeby kierowca znał swoje miejsce w szeregu. Podział podkreślono zróżnicowaną kolorystyką wnętrza. Tylna część została wykończona białą skórą, podczas gdy materiały wykończeniowe w szoferce są czarne. Samochód z własnym systemem kastowym? Zrobiony przez Niemców? Fiat Qubo Komentarz redakcji Top Gear: Fiat ponownie odkrywa pudełko. We wnętrzu pojawiły się liczne rozwiązania, które miały ułatwić optymalne wykorzystanie przestrzeni. Niestety kieszenie są w stanie pomieścić jedynie dwie płyty kompaktowe w cienkich pudełkach, a wgłębienia kokpitu zostały tak zaprojektowane, by położony w nich telefon komórkowy wystrzelił przez okno pasażera w trakcie pokonywania zakrętu. Nie zapominajmy także o dużej przestrzeni nad głową, która pozwoli prowadzić samochód nawet w najdziwniejszym kapeluszu. Nanjing MG TF LE 500 Komentarz redakcji Top Gear: Podobno został gruntownie zmodernizowany, by powrócić do grona najlepszych samochodów sportowych. To nieprawda. Zmiany w silniku są tylko kosmetyczne, w zawieszeniu pojawiły się nowe amortyzatory, a przestarzałe radio otrzymało pilota. Tylko po co? W tym samochodzie jesteś w stanie dotknąć klamki pasażera bez wysiadania z kabiny. Poprzednia wersja w idealnym stanie jest o 25 proc. tańsza. To jak kupowanie biało-czarnego telewizora za cenę odbiornika z płaskim ekranem… Citroen C3 Pluriel Charelston Komentarz redakcji Top Gear: Entuzjaści motoryzacji są zwykle oburzeni, gdy producent panicznie poszukuje nostalgicznych inspiracji w produkowanych wcześniej modelach. Czy w Citroenie ktoś stwierdził – „może będziemy w stanie sprzedać więcej tych pudełek na smarki, jeżeli wskrzesimy ducha modelu 2CV?”. Pod względem kolorystycznym nowy Charelston wygląda niemal jak poprzednik. Ale zabrakło mu uroku. Gdzie jest karbowana maska, dach otwierany niczym puszka sardynek, śmiercionośne zawieszenie oraz bagażnik pełen kurczaków? Chrysler Sebring Komentarz redakcji Top Gear: Tak zły, że nawet pan z wypożyczalni samochodów będzie Cię przepraszał przy wręczaniu kluczyków. Ten samochód nie ma powodu i prawa istnieć. Jest brzydki i prowadzi się jak łódź. Na stronie producenta wyczytaliśmy, że do złożenia i rozłożenia dachu, albo otwarcia i zamknięcia bagażnika nie trzeba niczego więcej, niż tylko komendy wydanej palcem. Jesteśmy w stanie sobie wyobrazić komendę wydaną Sebringowi palcem, ale nie jest ona grzeczna… Źródło: The Times
Jeremy Clarkson i jego koledzy zrobili z programu „Top Gear” maszynę do robienia pieniędzy. W nowy, 22 sezon maszyna ta wjeżdża na najwyższych obrotach. Jeśli liczycie, że dowiecie się z tego artykułu, co się wydarzy w najnowszej serii jednego z najpopularniejszych programów na świecie, to lepiej od razu przerzućcie stronę. Co prawda tam tego też nie znajdziecie. Ale jest szansa, że będzie tam jakiś bardziej fascynujący artykuł. Autor niniejszego miał okazję udać się na spotkanie z gwiazdami „Top Gear” do samego Londynu. Ale okazało się, że nie był to wyjazd integracyjny. A raczej szybki kurs mowy ciała i czytania pomiędzy wierszami. Z tej godzinnej lektury można było się dowiedzieć, że panowie z „Top Gear” już od dawna pędzą przez świat show-biznesu z prędkością ponad 100 funtów na minutę i przy takim tempie nie tylko nie da się dostrzec dziennikarzy. Czasem można nawet przeoczyć publiczność. Reżyser spotkania z fanami zadbał jednak o to, żeby z sali i telebimu padło kilka spontanicznych pytań. Wystawianie naiwnych widzów na zderzenie z mistrzami szydery trudno nazwać zgodnym z regułami fair play. Ale w sumie wiedzieli chyba, z kim przyszło się im mierzyć. Fanka z Nowego Jorku nie przebiła się ze swoim pytaniem, bo Jeremy Clarkson zacząć analizować kwestię, „w jakim właściwie języku mówi ta istota”. Z pozostałymi pytaniami rozprawiali się równie bezlitośnie. Podczas programu Clarksonowi i reszcie udało się obrazić nie tylko część publiczności, ale kilka nacji i co najmniej jeden kontynent. Na zakończenie publiczność żegnała ich na stojąco. A kilka osób wyraźnie miało ochotę nawet klęknąć. Cięte riposty, grube żarty i niewyparzony język to jeden z kluczy do sukcesu „Top Gear”. Jednak kilkanaście zdjętych z ramówek nieudolnych kopii tego programu udowodniło, że panowie mają jeszcze to coś, co powoduje, że to oni zarabiają milion miesięcznie. A reszta jedynie wącha spaliny z tych pieniędzy. Bentley zatrzymał auto Nawet średnio rozgarnięci humaniści połapią się, że z numeracją sezonów w „Top Gear” coś jest nie tak, skoro na antenę wchodzi właśnie 22. A pierwszy odcinek programu premierę miał w 1977 r., czyli dwa lata wcześniej, niż przy Downing Street 10 zamieszkała Margaret Thatcher. Jeremy Clarkson nie miał okazji jej obrażać, bo nawet jeszcze nie marzył, że będzie kiedyś gwiazdą „Top Gear”. A zresztą w tamtych czasach „Top Gear” nikogo nie obrażał. Prowadząca skupiała się na takich rodzynkach motoryzacji, jak nowe dywaniki w Mini albo wyższość silnika o mocy 40 koni mechanicznych nad tym o mocy 35 koni. No, fascynujące jak angielska kuchnia. 11 lat później w BBC pojawił się nowy producent Jon Bentley. I choć nazwisko miał iście motoryzacyjne, to jako pierwszy zauważył, że program o motoryzacji nie może być tylko o samochodach (czytaj: nie może być nudny). Ta banalna dziś uwaga lata temu okazała się kopernikańskim przełomem. Bentley zatrzymał samochód, a zaczął kręcić publicznością. I do tego kręcenia zatrudnił Jeremy’ego Clarksona, piekielnie inteligentnego drągala o niewyparzonym języku. Clarkson wysłany został na grząski grunt śmiertelnie nudnych wystaw zabytkowych samochodów. Ale nawet tam rzucił publiczność na kolana, a słupki oglądalności wystrzeliły wysoko w górę. Banalny program o wtryskach, tarczowych hamulcach i nowej odsłonie opla corsy zamienił się w zabawny i zaskakujący show, który w krótkim czasie zaczął ściągać przed ekrany 6 mln Brytyjczyków. A co najważniejsze – całe rodziny. Reklamodawcy byli wniebowzięci. Clarkson już na początku lat 90. był rozchwytywanym felietonistą najpoczytniejszych gazet. Motoryzacyjną wyrocznią. A z czasem nawet ostatnim bastionem brytyjskiej motoryzacji, która dramatycznie przegrywała walkę ze światowymi koncernami. Latał z prędkością ponaddźwiękową samolotem F-15, pływał największym statkiem świata, tankowcem „Jahre Viking”. Producenci programu cały czas próbowali podnieść poprzeczkę. Do prowadzących dokooptowali dziennikarkę i kierowcę rajdowego Vicki Butler-Henderson. Pozwalali im testować, a nawet rozbijać coraz droższe samochody. Ale ciągle kurczowo trzymali się pomysłu, że robią program motoryzacyjny. Lepszy seks czy pieniądze? „Taktyka oparta na szokowaniu widzów stała się przewidywalna i tym samym przestała szokować. Podobnie było z metaforami. Gdy po raz pierwszy usłyszeliście, jak przyrównuję jakiś samochód do tego, co najlepsze w Cameron Diaz, zapewne chichotaliście w szkole przez cały następny dzień. Ale teraz takie wtręty stały się już tylko nużące” – tłumaczył Clarkson swoim fanom w felietonie zatytułowanym „Odchodzę z telewizyjnego »Top Gear«”, opublikowanym w marcu 1999 r. Okazało się, że publiczność myślała inaczej. Oglądalność programu bez showmana stopniała o 50 proc. i w 2001 r., po 24 latach emisji, BBC 2 zdecydowało się zdjąć go z anteny. Okazało się też, że również dla Clarksona rozwód z „Top Gear” nie był zbyt korzystny. Jego indywidualne produkcje nie miały rozmachu i zasięgu, jakie dawało BBC 2. A reklamodawcy domagali się programu, w czasie którego mogliby jednocześnie sprzedawać piwo i podpaski. „Top Gear” miał taki potencjał. Krótko po zdjęciu programu z ramówki stacja postanowiła dogadać się z charyzmatycznym byłym prowadzącym. Program w nowej odsłonie wrócił na antenę w 2002 r. Do Clarksona dołączył Richard Hammond, były dziennikarz radiowy, który do historii przeszedł jako prowadzący takich perełek, jak skierowany do hodowców „Owczy Bank”. Rok później sięgnięto jeszcze po Jamesa Maya, który był prowadzącym wcześniejszej edycji programu, i publiczność sygnalizowała, że znów chciałaby go oglądać. W efekcie powstała poszerzona wersja Flipa i Flapa. Program zbudowany na schemacie trzech różnych typów osobowości, z których jeden jest dominujący, złośliwy, ale zabawny (Clarkson), drugi pechowy, gapowaty i notorycznie wykorzystywany (Richard Hammond), a trzeci poukładany, elokwentny i subtelnie nudnawy (James May). Tyle że każdy z nich ze świetnym wyczuciem kamery, charyzmą i zrozumieniem swojej roli w formacie. Słupki znów zaczęły piąć się w górę. Sukces programu bardzo realnie przekładał się na stan portfela głównego prowadzącego. W 2006 r. Clarkson założył z producentem programu Andym Wilmanem firmę Bedder 6, co można odczytać jako „better sex”, czyli lepszy seks. Ale chłopakom chodziło głównie o lepsze pieniądze, bo firma właściwie sprywatyzowała markę „Top Gear”. Stąd nowa numeracja sezonów. Od tej pory wszystko, co pojawiło się z logo programu, przekładało się na zyski firmy. BBC, które u zarania było producentem „Top Gear”, samo musiało głęboko sięgnąć do portfela, żeby stać się udziałowcem w spółce. Wilman i Clarkson jeden udział wycenili na 100 funtów. BBC kupiło ich ponad 5 tys. I była to jedna z najlepszych inwestycji w historii tej firmy. Dwa lata później miała już na koncie prawie 150 mln funtów. Z czego tylko Clarkson uszczknął 5 mln dywidendy. Show przez wielkie Ł A wyciskanie cytryny z napisem „Top Gear” dopiero się zaczynało. Firma stworzyła kolejną spółkę, która zajęła się organizowaniem imprez z „Top Gear” na żywo. Bilety na te spotkania kupiło prawie 2 mln ludzi na całym świecie. W Polsce w zeszłym roku zapełnili cały Stadion Narodowy, choć za bilet trzeba było zapłacić od 400 do 1000 zł. Clarkson dziwił się nawet, że skoro tu jest tylu Polaków, to kto przepycha kible w Anglii. Ale publiczność najwyraźniej nie poczuła się obrażona. Na bazie programu stworzono również miesięcznik, który wypączkował w ponad 30 krajach. Oczywiście za stosowną opłatą. Postanowiono również sprzedawać program jako format telewizyjny. To ostatnie raczej z rozsądku, bo i tak stacje na całym świecie kopiowały „Top Gear” na wszelkie możliwe sposoby. TVN Turbo też próbowało zrobić program z trzema charyzmatycznymi panami. Wybrano fajnych i inteligentnych prowadzących. Sprowadzono kilka równie fajnych samochodów i odniesiono niefajną klapę. Po części dlatego, że program miał trzech Jamesów Mayów, ale ani jednego Clarksona. Jednak głównie z tego powodu, że scenarzysta polskiej wersji nie zrozumiał najwidoczniej, że „Top Gear” już od jakiegoś czasu nie jest programem motoryzacyjnym. To hybryda programu podróżniczego, kulinarnego, reality show, komedii, teleturnieju zręcznościowego i co kto jeszcze wymyśli. Po prostu show przez wielkie Ł. Według krążących w branży plotek koszt realizacji jednego odcinka oscyluje wokół miliona funtów. Przy czym przy takich przedsięwzięciach, jak np. próba zdobycia bieguna północnego samochodem, należy tę kwotę pomnożyć. Ten pozornie spontaniczny wygłup ma świetnych scenarzystów i pozostawia bardzo mało miejsca na improwizacje. Plany filmowe, bohaterów i zabawne lokalne historie wybiera sztab ludzi. Całość realizowana jest bardziej profesjonalnie niż niejeden film. Dzięki temu prowadzącym udało się dokonać niemożliwego. W samej Wielkiej Brytanii program ma 11 mln widzów. Ale prawdziwe pieniądze zaczął zarabiać za granicą, gdzie ogląda go kolejne 340 mln. Zaś jeśli jakaś stacja miała ambicje i pieniądze, to mogła kupić prawa do licencji i z własną ekipą produkować lokalną mutację „Top Gear”. Kwoty za licencje objęte są tajemnicą. Ale zdecydowali się na nią tylko najbogatsi: Amerykanie, Chińczycy, Australijczycy, Rosjanie. Reszta mniej lub bardziej udanie naśladuje, kopiuje i ściąga. – Każdy marzy o takim programie, bo branża motoryzacyjna chętnie się reklamuje, zwłaszcza udając, że to nie jest reklama. A na dodatek format przyciąga przed ekrany ludzi dobrze sytuowanych, i to zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Model idealny – tłumaczy człowiek z branży reklamowej. Marka jest tak silna, że przyznaje własny tytuł Samochodu Roku. Ma 23 mln fanów na Facebooku, a 20 mln kupiło różnego rodzaju gry osadzone w świecie programu. Produkuje nawet własne przekąski. Połączenie paluszków z chipsami, tak okropne w smaku, że mina Clarksona podczas testowania poloneza była błoga w porównaniu z tą, którą musi mieć osoba o wykształconych kubkach smakowych, która niechcący sięgnie po to coś. W 2013 r. Clarkson ostatecznie sprzedał BBC swoje udziały w firmie, za co dostał prawie 8,5 mln funtów. To w ogóle był dla niego szczęśliwy rok, bo zamknął go kwotą, bagatela, 14 mln funtów, czyli ok. 75 mln zł. Jednak kiedy mowa o pieniądzach, jeden z najzabawniejszych prowadzących świata traci poczucie humoru. Podawane przez media kwoty kwituje komentarzem, że gdyby był tak obrzydliwie bogaty, to przecież kupiłby sobie wielki jacht, którego wciąż nie ma. Nie ma również promu kosmicznego, choć na podróż w kosmos już dawno zarobił na samych książkach, których wydał chyba 14. Chyba, bo ciężko to w ogóle policzyć. Tym bardziej że większość to kompilacja felietonów pisanych do różnych gazet. Jeremy, jako syn komiwojażera, świetnie się orientuje, że nie sztuka sprzedać coś raz. Sztuka sprzedać tę samą rzecz sto razy. A właściwie 214 razy, bo w tylu krajach oglądać można „Top Gear”. Premierowe odcinki 22 sezonu „Top Gear” można oglądać w każdą niedzielę o godz. na kanale BBC Brit.
Kwota ok. 40 tys. zł to już nie przelewki! Za taką kasę można kupić nowe auto, np. najuboższą wersję Skody Fabii, jeśli zaś potrzebujecie czegoś bardziej modnego, to w salonie Dacii możecie stać się właścicielami podstawowej odmiany Dustera! Co prawda, pod maskami tych aut nie zaroi się od koni mechanicznych, a crossover Dacii będzie miał tylko przedni napęd, ale za to otrzymacie gwarancję producenta. Pewnie to i dobra oferta, tyle że jeśli wymagacie od samochodu czegoś więcej niż tylko możliwości przewiezienia was z punktu A do punktu B, to znajdziecie u nas wiele propozycji ciekawych aut używanych z różnych segmentów z mało awaryjnymi silnikami. Rynek wypchany po brzegi Może nie będą to nowe auta (najmłodsze w naszej prezentacji mają 3 lata), ale w wielu przypadkach na tyle świeże, że wciąż z historią serwisową, którą da się zweryfikować (a to bardzo ważne). Wybór jest przeogromny, jednak szczególnie w przypadku aut z wyższych segmentów powinniście mierzyć siły na zamiary. To z tego powodu w naszym rankingu znalazło się tylko jedno auto segmentu F (jest to niezbyt popularny na rynku Lexus LS430) i jeden reprezentant klasy wyższej średniej (Skoda Superb). Uważamy bowiem, że w przypadku tych dwóch aut koszty nie są ekstremalne – pierwsze wyróżnia się ponadprzeciętną trwałością, a drugie ma kilka słabych punktów, ale większość usterek można usunąć w miarę tanim kosztem. 40 tys. zł to kwota, za którą kupicie dobre auto klasy średniej lub SUV-a W naszym zestawieniu znajdziecie trzy interesujące crossovery, wszystkie z silnikami benzynowymi. Postanowiliśmy zaproponować wam także trzy mniej typowe kompakty, które bardzo się między sobą różnią. Jeden jest ekologiczny i mało pali w mieście (Toyota Prius), drugi designersko wygląda, ale pod ładną skorupą ma dość zwyczajną technikę i trudno go uznać za użyteczny (Volvo C30), trzeci zaś to uliczny „ścigant”, kochający wysokie obroty, z dużym potencjałem na youngtimera (Honda Civic Type R). Pośród naszych propozycji nie znajdziecie małych pojazdów. Początkowo rozważaliśmy umieszczenie w zestawieniu przynajmniej jednego takiego modelu (Toyota Yaris), ale po rozpoznaniu rynku okazało się, że za 40 tys. zł można kupić nawet dwuletnie auto, które jest... praktycznie nowe. Nie oznacza to – rzecz jasna – że nie można się nim zainteresować. Stwierdziliśmy, że lepiej pokazać wam reprezentantów wyższych segmentów, bo tam też jest duży wybór i nie brakuje ciekawych propozycji. Tym bardziej że w poprzednich częściach (mniejszy budżet) zaproponowaliśmy wam wiele miejskich samochodów. Prezentowane przez nas samochody łączy kwota 40 tys. zł, jednak mogą one zaspokoić różne potrzeby Jak zwykle przestrzegamy jednak przed pochopnymi decyzjami, bo 40 tys. zł dość łatwo można utopić! Wszelkie okazje, szczególnie w przypadku bardziej skomplikowanych modeli, nie są warte zainteresowania, bo mogą sprawić, że w przyszłości wydacie bardzo dużo na naprawy. Przed zakupem nowszych pojazdów radzimy też sprawdzić ich historię w ASO – jest szansa, że coś uda wam się znaleźć. Naszym zdaniem: dużo ciekawych ofert 40 tys. zł na rynku wtórnym to już całkiem konkretna sumka, pozwalająca na niemal nieograniczony wybór, praktycznie wśród aut każdego segmentu. W tej cenie znajdziecie ciekawe modele sportowe, ogromne limuzyny, crossovery idealne na nasze drogi, praktyczne rodzinne kombi i wiele, wiele innych. Warto mieć świadomość tego, że sporo modeli oraz wersji silnikowych nie zasługuje na polecenie, dlatego po raz kolejny proponujemy wam konkretne, o wiele mniej ryzykowne samochody. Powodzenia! Opony całoroczne w najlepszych cenach - znaleźliśmy je dla Was! Goodyear Vector 4Seasons Gen-2 - sprawdź cenę! Michelin CrossClimate + - sprawdź cenę! Continental AllSeasonContact - sprawdź cenę! Vredestein Quatrac 5 - sprawdź cenę! Nexen N’blue 4Season - sprawdź cenę! Pirelli Cinturato AllSeason - sprawdź cenę! BF Goodrich g-Grip All Season 2 - sprawdź cenę! Hankook Kinergy 4S - sprawdź cenę! Apollo Alnac 4G All Season - sprawdź cenę! Kleber Quadraxer 2 - sprawdź cenę! Kumho Solus 4S HA31 - sprawdź cenę! Falken Euro All Season AS200 - sprawdź cenę! Nokian Weatherproof - sprawdź cenę! Maxxis All Season AP2 - sprawdź cenę! Uniroyal AllSeason Expert - sprawdź cenę! General Altimax A/S 365 - sprawdź cenę! Aeolus 4Season Ace - sprawdź cenę! Viking Four Tech - sprawdź cenę! Nankang NK All Season Plus - sprawdź cenę! Goodride All Seasons SW602 - sprawdź cenę! Tristar Ecopower 4S - sprawdź cenę! Syron 365 Days - sprawdź cenę! Sailun Atrezzo 4Seasons - sprawdź cenę! Firestone Multiseason - sprawdź cenę!
Trzej królowie z "Top Gear" Data utworzenia: 26 listopada 2014, 7:46. Clarkson, Hammond i May, czyli prezenterzy najsłynniejszego programu o motoryzacji, są multimilionerami. Ale na swój majątek ciężko zapracowali. Za to mogą pozwolić sobie na posiadanie całych flotylli samochodów i motocykli, samolotu, helikoptera, wypasionych rezydencji Trzej królowie z "Top Gear" Foto: East News Aż 55 mln funtów (ok. 290 mln zł) zarobili do tej pory Jeremy Clarkson (54 l.), Richard Hammond (44 l.) i James May (51 l.) prowadzący wspólnie "Top Gear" – najpopularniejszy program motoryzacyjny na świecie doskonale znany także w Polsce. Największą fortunę – 30 mln funtów (ok. 158 mln zł) – zgromadził Clarkson, twórca nowej formuły "Top Gear" i jego lider. Za serię programów dostaje 1,5 mln funtów, o milion więcej niż jego dwaj koledzy. Hammond zgromadził 15 mln funtów (ok. 79 mln zł), a May – 10 mln funtów (ok. 52,8 mln zł). Brytyjski dziennik "Daily Mail" wyliczył zaś, na co ci słynni dziennikarze wydają majątek. Clarkson ma dwie posiadłości, mieszkanie oraz flotę samochodów, wśród których najdroższy jest ford GT wart 190 tys. funtów (nieco ponad milion zł). Za to Hammond ma helikopter, którym codziennie lata do pracy z zamku, w którym mieszka. Oprócz kilku aut ma też kolekcję 28 motocykli. Najsłabiej w tym gronie wypada James May. Najczęściej jeździ... fiatem pandą. – Gdybym miał tylko jeden, to byłby właśnie ten samochód – zwierzył się nawet. Korzysta też z roweru. Dumą jego kolekcji samochodowej jest zaś rolls-royce za 300 tys. funtów (ok. 1,58 mln zł). Nie mniej dumny jest ze swojego małego samolociku Super Decathlon wartego 120 tys. funtów (ponad 600 tys. zł.). Zobacz także Oprócz pracy dla "Top Gear" wszyscy trzej mają wiele zajęć: piszą książki, artykuły do prasy, kręcą inne programy telewizyjne. Clarkson poświęca się też pracy charytatywnej. Jak widać, na swoje królewskie życie ciężko jednak pracują. Zobacz też symfonię mocy – jaka to bryka? /9 Trzej królowie z Top Gear East News Ta posiadłość z latarnią morską należy do Jeremy'ego Clarksona /9 Trzej królowie z Top Gear Bulls Clarkson z żoną – są w trakcie rozwodu /9 Trzej królowie z Top Gear East News Najmłodszy w gronie prowadzących Richard Hammond ma 44 lata /9 Trzej królowie z Top Gear East News Hammond w ręcznie wykonanym Morganie Roadsterze /9 Trzej królowie z Top Gear East News Posiadłość Hammonda /9 Trzej królowie z Top Gear East News Tym helikopterem Hammond lata do pracy /9 Trzej królowie z Top Gear East News Hammond i jego Dodge Charger /9 Trzej królowie z Top Gear East News James May, czyli kapitan Ślimak, zbił fortunę wartą "tylko" 10 mln funtów /9 Trzej królowie z Top Gear Bulls Prowadzący Top Gear Hammond, Clarkson i May Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Podajemy za "Jeremy Clarkson, dziennikarz znanego motoryzacyjnego programu Top Gear przygotował listę najgorszych samochodów świata. Jeśli jesteś w posiadaniu jednego z nich, z góry 599 GTB Floriano - Cóż z tego że ma wycieraczki z czujnikiem, skoro w ogóle nie działają. To samo tyczy się lamp – światło ma siłę knotów lamp naftowych. A radio mówi po niemiecku…* * *11. BMW 645Ci - mimo, że kosztuje 75 tys. funtów należy je krytykować, tylko za to że istnieje.* * * Jetta - wnętrze o ekspresji kartonowego pudła. Wsiąść do niego to jakby znaleźć się w celi więziennej z lat 30- tych.* * * Martin Vanquish S - kosmiczna cena, wygląda jakby był posklejany ze starych fordów. Skrzynia biegów o precyzji wiosła.* * * SRX4 - jeśli byłby zwierzęciem, to na pewno krewetką lub czymś równie ohydnym.* * * Warrior - połączenie leśniczówki z torami i podkładami kolejowymi, w żadnym wypadku nie zasługuje na miano luksusowego samochodu.* * * 407 Coupé - nudny, dla dziadków którzy maja kryzys wieku średniego.* * * Kelisa GXi - mówią że osiąga prędkość 88 mil na godzinę, ale nikt nie żyje na tyle długo żeby to sprawdzić. Kojarzy się z chorobą tropikalną.* * * Rover Defender - niewygodny, wolny, niepraktyczny.* * * Rio – wygląda jak nieudany eksperyment.* * * seria 1 - samochód dla bezdzietnych, pomimo, że wygląda jak rodzinny hatchback. Do bagażnika nie mieści się nic poza parą butów.* * * Quattroporte – najbardziej tragiczna rzecz na świecie. Znajduje się na niechlubnym miejscu zaraz po AIDS i irańskim programie nuklearnym."Źródło: A może nie zgadzasz się z Clarksonem? To jaki samochód wg ciebie jest najgorszy na świecie? Jakiego nie chcesz nawet za darmo?
top gear auta za 100 funtów